Aktualności

Jerzy Ziobro 22 czerwca 2006 r. trafił do kliniki kardiologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. 2 lipca po północy umarł. Miesiąc później jego syn Witold, brat Zbigniewa - ministra sprawiedliwości w rządzie PiS, dziś lidera Solidarnej Polski, zawiadomił prokuraturę o nieprawidłowościach w leczeniu. Według rodziny do śmierci ojca doszło przez "agresywne zabiegi i wywołane nimi powikłania", na które nie było odpowiedniej reakcji ze strony krakowskich lekarzy.
Sprawę jednak umorzono. Prokuratura uznała, że nie ma podstaw do oskarżenia czwórki medyków ze Szpitala Uniwersyteckiego. Krystyna Kornicka-Ziobro, wdowa po Jerzym Ziobrze, zdecydowała się na wniesienie do sądu prywatnego aktu oskarżenia przeciwko lekarzom.
I tym razem sąd w Krakowie podtrzymał stanowisko śledczych. Ostatnie decyzje o umorzeniu krakowski sąd podejmował na podstawie opinii sporządzonych przez biegłych z Katowic. Tymczasem jednak prokuratorzy z Prokuratury Generalnej uznali, że sprawa powinna trafić przed Sąd Najwyższy. To rzadko spotykana sytuacja, gdy prokurator generalny zajmuje inne stanowisko niż jego podwładni.
Dziennikarze Gazety Wyborczej dotarli do treści kasacji. Jej autor udowadnia, że krakowskie sądy bezkrytycznie przyjęły opinię śląskich biegłych, gdy jest ona wewnętrznie sprzeczna i niepełna. Uważa, że sąd powinien odnieść się do opinii zamówionych przez rodzinę Ziobrów w kilku klinikach kardiologicznych na świecie, które kwestionują sposób postępowania krakowskich lekarzy. Zdaniem zagranicznych specjalistów na każdym etapie leczenia Jerzego Ziobry były błędy. To wokół kwestii, czy ekspertyzy zagranicznych medyków mogą być dowodem w sprawie, toczyć się będzie spór przed Sądem Najwyższym.
14 marca Sąd Najwyższy będzie decydował, czy w tej sprawie powinien odbyć się pełny proces.
Wiadomość za wyborcza.pl
Zobacz reportaż o tej sprawie.
Komentarze (0)
